Czy wygrana mBanku oznacza zwrot w sprawach frankowych na korzyść banków?
Łódzki Sąd Okręgowy orzekł na niekorzyść 1725 Frankowiczów. Wyrok jest nieprawomocny.
Sąd wskazał, że roszczenie było źle sformułowane, bo dotyczyło jedynie stwierdzenia nieważności umowy, a prawidłowe byłoby roszczenie dalej idące – o zapłatę. Mimo to Sąd wskazał, że i tak nie widziałby podstaw do uznania roszczeń kredytobiorców.
Prawnicy Banku komentują to orzeczenie w sposób następujący (źródło: https://subiektywnieofinansach.pl/zaskakujaca-porazka-frankowiczow-grupa-1700-klientow-mbanku-zazadala-uniewaznienia-umow-kredytu-nic-nie-wskorali-co-to-oznacza/):
„To dobrze, że Sąd, niezależnie od rozstrzygnięcia kwestii istnienia bądź nieistnienia interesu prawnego członków grupy, pochylił się nad meritum sporu. Z szerszym komentarzem trzeba się wstrzymać do momentu sporządzenia pisemnego uzasadnienia wyroku, jednak jego ustne motywy nie budzą żądnych wątpliwości co do stanowiska Sądu – nie ma mowy o tym, by można było uznać umowy kredytowe waloryzowane kursem franka szwajcarskiego za nieważne na gruncie Prawa bankowego lub Kodeksu cywilnego”
„Jakkolwiek nie po raz pierwszy Sąd w Polsce wyraził takie stanowisko, to ten wyrok może mieć znaczenie także w innych sporach dotyczących tzw. kredytów frankowych. Konsumenci i ich pełnomocnicy przekonują w pozwach, że ryzyko walutowe oraz uzależnienie wysokości zobowiązań klientów od kursu waluty obcej czynią umowy kredytowe bezskutecznymi lub nieważnymi. Dziś Sąd – jakkolwiek podkreślił, że zgodnie z żądaniem Miejskiego Rzecznika nie dotyka w ogóle kwestii abuzywności – orzekł, że te cechy nie dają podstaw do uznania umów za nieważne”
Uzupełniająco: „Sąd uznał, że umowy o kredyt waloryzowany są ważne. W jego ocenie, klauzula waloryzacja (czyli wyrażenie kredytu w walucie) została indywidualnie uzgodniona, nie jest więc ani abuzywna, ani nieważna. Za abuzywną sąd uznał klauzulę kursową (odsyłającą do kursu sprzedaży banku). Jednak po wyeliminowaniu tej klauzuli umowa może być dalej wykonywana, a spłata kredytu może odbywać się we frankach” (źródło: https://www.money.pl/gospodarka/mbank-wygral-z-frankowiczami-sad-oddalil-zadania-1-7-tys-kredytobiorcow-6735799084903104a.html).
Pomijając kwestię dotyczącą sposobu sformułowania żądania pozwu (o stwierdzenie nieważności zamiast o zapłatę), naszym zdaniem, stanowisko Sądu nie daje się obronić.
Przede wszystkim, Sąd wskazał, że klauzule waloryzacyjne są ważne. Problem tylko w tym, że w umowach o kredyt frankowych żadnych klauzul waloryzacyjnych związanych z kursem waluty – nie ma. Z natury swojej klauzula waloryzacyjna służyć ma ustaleniu i utrzymywaniu wartości świadczeń w czasie. Najczęściej dotyczą utrzymania wartości wynagrodzenia za pracę albo wartości kontraktów (np. w umowach dzierżawy, najmu, etc.). Zawsze jest to miernik obiektywny (niezależny od stron).
Dla kredytów frankowych ustanowiono zaś mechanizm, składający się z dwóch mierników: kupna dewiz – dla wypłaty kredytu oraz sprzedaży dewiz – dla spłaty rat. Nie jest to również miernik obiektywny, bo wartość kupna/sprzedaży dewiz ustalał bank. Czynił to wprawdzie na podstawie wielu czynników zewnętrznych, ale dawał sobie możliwość narzucenia marży. W praktyce wysokość kursu bank po prostu narzucał kredytobiorcy (stąd wejście w życie ustawy antyspreadowej). Co więcej, bank często prowadził różne tabele dla różnych produktów bankowych. Inna była cena zakupu CHF dla Frankowicza, a inna dla osoby chcącej skorzystać z „bankowego kantoru”.
Co więcej, Sąd rozumie klauzulę waloryzacyjną jako wyrażenie kredytu w walucie obcej. Abstrahuje od tego, że należy dokonać spłaty właśnie tej „zwaloryzowanej” kwoty po kursie innym (sprzedaży dewiz) niż kurs „waloryzacji”.
Dlatego indeksacja nie stanowi klauzuli waloryzacyjnej (niejednolity, nieobiektywny miernik), a waloryzacja następuje poprzez modyfikacje wysokości oprocentowania (oprocentowanie zmienne).
Nie sposób również obronić stanowiska, że klauzula waloryzacyjna została indywidualnie uzgodniona. Przeliczanie kredytu z PLN na CHF odbywało się wg narzuconego przez bank mechanizmu. Logiczne jest, że inaczej bank nie byłby w stanie obsługiwać kilku tysięcy umów. Co więcej – kredytobiorcy zazwyczaj nawet nie wiedzieli, że cokolwiek można z bankiem negocjować. Dopiero indywidualne negocjacje w zakresie wysokości kursu CHF jaki ma być użyty do przeliczenia umowy, sprawiłyby, że Sądowi należałoby przyznać rację. Taki kurs musiałby być inny niż wynikający z bankowej tabeli, co nie miało miejsca.
Ostatecznie umknęło uwadze łódzkiego sądu, że wobec mBanku zarejestrowano już klauzule niedozwolone i sąd łódzki był tym związany.
Jednocześnie Sąd uznał klauzulę odsyłającą do kursu sprzedaży banku (dla spłaty kredytu) za nieuczciwą, ale stwierdził, że bez tej klauzuli umowa może być dalej wykonywana, a spłata kredytu może odbywać się we frankach. I tu po raz kolejny zapomniał Sąd o zasadach badania abuzywności, a konkretnie o tym, że bada się stan na dzień zawarcia umowy. A zgodnie z nim kredytobiorca nie miał możliwości spłaty kredytu we frankach. Płacił złotówkami, które dopiero bank przeliczał na CHF. Poza tym stanowisko Sądu prowadzi do wniosku, że kredytobiorca ma spłacić określoną przez bank kwotę w CHF. Przykładowo, gdy pożyczył kapitał w wysokości 300 tys. zł, po wzroście kursu CHF, kredytobiorca ma oddać ok. 450 tys. zł tytułem kapitału. I właśnie tak, zdaniem Sądu, wygląda ważna i uczciwa umowa. Tylko, że prowadzi to do paradoksu – firmy parabankowe, objęte ograniczeniami antylichwiarskimi, mają tańszą ofertę (bez zabezpieczeń), niż „najtańszy” kredyt na rynku – czyli hipoteczny na zaspokojenie własnych celów mieszkaniowych.
Podsumowując – klauzula, której nie ma – jest wg oceny sądu ważna, a zastosowany mechanizm- taki sam dla tysięcy kredytobiorców – był z każdym z nich indywidualnie uzgodniony. Sąd był przy tym związany klauzulami wpisanymi do rejestru, czego nie uwzględnił. Merytorycznie – to orzeczenie nie da się obronić.
Jak jednak wskazaliśmy na wstępie, powyższe rozważania dotyczą właśnie kwestii merytorycznych. Pomijamy zatem sposób sformułowania żądania pozwu, bo to kwestia procesowa i nie ma znaczenia dla osób, które do sądu jeszcze nie wystąpiły. Innymi słowy – tylko kwestie merytoryczne mają znaczenie dla nas wszystkich, kwestie formalne zaś będą się różnić w zależności od okoliczności danej sprawy. Co więcej – właśnie ta kwestia procesowa może mieć kluczowe znaczenie i skutkować oddaleniem apelacji Frankowiczów, mimo wskazanych wad orzeczenia.