Over 10 years we help companies reach their financial and branding goals. Maxbizz is a values-driven consulting agency dedicated.

Gallery

Contact

+1-800-456-478-23

411 University St, Seattle

maxbizz@mail.com

Bank wzywa „frankowiczów” do próby ugodowej – czy to w ogóle możliwe, żeby ugodę zawrzeć?

Banki składają zawezwania do próby ugodowej, gdzie formułują różnego rodzaju roszczenia. Trzeba mieć na uwadze, że głównym i w praktyce jedynym celem takiego zachowania banku jest przerwanie biegu przedawnienia wskazanych w zawezwaniu żądań. Alternatywą, z której korzystają banki na mniejszą skalę – jest złożenie pozwu przeciwko kredytobiorcy (nawet gdy ten płaci raty – bo życie życiem, a prawo – prawem).

Trzeba pamiętać, że ugoda zastępuje wyrok wydawany w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej. Ale czy sąd może zatwierdzić ugodę co do żądania przedwczesnego (zwrot kapitału z nieważnej umowy podczas gdy umowa wciąż trwa), nieistniejącego (o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału) albo sprzecznego z istotą ugody (art. 917 k.c.)?

Do tej pory żaden ze składów orzekających nie chciał się wypowiedzieć, czy zatwierdziłby taką ugodę. Składy orzekające poprzestają na stwierdzeniu, że do zawarcia ugody nie doszło z braku wspólnej woli stron. Nie ma na sali sądowej miejsca na głębszą refleksję – czy taka ugoda jest w ogóle możliwa.

Zawezwanie do próby ugodowej w sprawach „frankowych”

Zawezwanie do próby ugodowej to szczególny rodzaj samodzielnego postępowania, który ma przede wszystkim na celu (w praktyce) przerwanie ewentualnego biegu terminu przedawnienia. Przypomnijmy, że roszczenia banku o zwrot kapitału albo o korzystanie z tego kapitału bez umowy przedawniają się z upływem 3 lat odkąd kredytobiorca wyraził wolę objęcia go ochroną konsumencką w rozumieniu uchwały (7) SN z dnia 7 maja 2021r. w sprawie III CZP 6/21: „(…)do czasu podjęcia przez konsumenta definitywnej decyzji jego kontrahent (przedsiębiorca) pozostaje w niepewności, bez możliwości samodzielnego decydowania o skuteczności postanowienia. Zależność tego stanu od woli konsumenta oznacza, że chodzi tu o bezskuteczność zawieszoną na jego korzyść, co odpowiada formule, iż niedozwolone postanowienie nie wiąże konsumenta (art. 385(1) § 1 k.c.)”.

Innymi słowy: jeśli konsument zdaje sobie sprawę z konsekwencji prawnych i finansowych stwierdzenia nieważności umowy i na nie się godzi, to stan niepewności banku „znika”, a w to miejsce „pojawia się” bieg przedawnienia roszczeń banku. Przerwanie biegu przedawnienia na skutek złożenia wniosku o zawezwanie do próby ugodowej oznacza zaś, że termin zostaje skasowany i zaczyna biec na nowo. Bank dostaje więc kolejne 3 lata na składanie roszczeń względem swojego kredytobiorcy.

Treść typowych wniosków o ugodę w sprawach „frankowych”

Analizując typową treść wezwania do próby ugodowej pojawiają się wątpliwości, czy w ogóle jest możliwe jej zawarcie?

Bank zazwyczaj składa 2 żądania: o zwrot pożyczonego kapitału i wynagrodzenie za to, że kredytobiorca z niego korzystał oraz o wyrażenie zgody przez kredytobiorcę na przeliczenie kredytu po kursie średnim waluty, podawanej przez NBP.

Zwrot pożyczonych pieniędzy

Nie może dziwić, że bank chce zabezpieczyć roszczenie o zwrot pożyczonego kapitału (skoro jest szansa, że takie roszczenie mogłoby ulec przedawnieniu). Jednak zdziwienie budzi moment, w którym bank takie żądanie składa – często, gdy umowa jest wykonywana, a w sprawie o stwierdzenie nieważności tej umowy nie wydano jeszcze prawomocnego wyroku! Bank w postępowaniu o stwierdzenie nieważności umowy konsekwentnie stoi przecież na stanowisku, że umowa jest ważna. W postępowaniu o zawarcie ugody zachowuje się jednak tak, jakby ważna nigdy nie była…

Niemniej, sąd nie może zatwierdzić ugody z nieważnej umowy w sytuacji, gdy ta umowa jest wykonywana (zawieszona) i nie istnieje prawomocne rozstrzygnięcie sądu w tym przedmiocie. Nie może zatwierdzić zdania, które wypowiadałby kredytobiorca uznający ugodę: straciłeś (kochany banku) ciastko – oddaję (z przyjemnością) to ciastko, bo nie ma podstaw do uznania, że tego ciastka faktycznie nie ma.

Wynagrodzenie za korzystanie z kapitału

Sąd nie ma też podstaw do zatwierdzenia ugody w przedmiocie żądania wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, nawet gdyby kredytobiorca bardzo chciał iść na ustępstwo wobec banku. Aktualny dorobek orzeczniczy nie pozwala na przyjęcie, że takie roszczenie w ogóle istnieje. Czy Sąd może zatwierdzić coś, czego nie ma?

Ugoda nie może być sprzeczna z prawem, zasadami współżycia społecznego i zmierzać do obejścia prawa. Takie są zasady tej gry. Pamiętać trzeba, że  100% dotychczasowych wyroków w sprawach o korzystanie z kapitału wydano na korzyść kredytobiorców. Wniosek: 0% pozwów banków w tym zakresie zostało uwzględnionych. Sądy stoją na stanowisku, że przyznanie wynagrodzenia bankowi byłoby sprzeczne z prawem (brak podstawy prawnej dla takiego żądania) oraz z zasadami współżycia społecznego (doprowadzenie do rozliczenia umowy na podobnych zasadach, jakby była ważna). Dlatego nie ma podstaw do przyjęcia, że sąd mógłby zatwierdzić ugodę w tym przedmiocie.

Zastąpienie tabel banku średnim kursem NBP

Ta propozycja ugodowa jest najciekawsza. Na pierwszy rzut oka – prosta droga do „naprawienia” umowy. Skoro przyczyną upadku umowy mogą być złe „przeliczniki” do franka, czy innej waluty obcej (te same uwagi dotyczą innych walut jak USD, EUR, JPY) to można je przecież zastąpić innym miernikiem – np. właśnie średnim kursem NBP. I PO PROBLEMIE.

Jednak, cała zabawa polega właśnie na tym, że banki nie określały przeliczników w ten sposób, a wedle własnych tabel. Gdyby od początku robiły tak, jak w typowej propozycji ugodowej – wówczas podważenie takiej umowy, na dotychczas wypracowanych podstawach, byłoby niemal niemożliwe. Gdyby więc banki od początku oferowały kredyty „frankowe” właśnie w ten sposób, który proponują dziś – nie byłoby wpisywania tych przeliczników do rejestru klauzul niedozwolonych; nie byłoby baaaaardzo wielu argumentów, którymi dziś kredytobiorcy dysponują.

Na tego typu  propozycje składane w postępowaniach ugodowych jest już zdecydowanie za późno. Ale tutaj również można mieć wątpliwości, czy sąd mógłby taką zgodę kredytobiorcy zatwierdzić.

Trzeba pamiętać, że złe przeliczniki są automatycznie zastępowane przez bezwzględne przepisy prawa. W polskim prawie akurat takiego przepisu (wprost) nie ma. Gdyby jednak był, z pewnością dotyczyłby przeliczania po kursie średnim NBP (tak jak art. 358 § 2 kodeksu cywilnego). Wówczas taka umowa byłaby przeliczana na nowych zasadach, po prostu – z mocy prawa.

Ponieważ w prawie występuje dziura (fachowo zwana luką prawną), bank chce brakujące prawo zastąpić wolą stron. Tylko, że z istoty ugody wynika (art. 917 kc), że propozycja ugody musi zawierać ustępstwo. Inaczej w ogóle nie mamy do czynienia z próbą ugodową.

Skoro bank tak naprawdę wypełnia dziurę w prawie, to gdzie tu jest ustępstwo ze strony banku? A jak nie ma ustępstwa – nie ma ugody.

Podsumowanie

Nie należy się przejmować praktyką banków polegającą na licznych pozwach czy wezwaniach do zawarcia ugody. Nie można się dziwić, że banki robią wszystko, by chronić swoje interesy. Zawezwanie do próby ugodowej ma potencjał do przerwania przedawnienia roszczeń banku – i o to tutaj chodzi.  Zawezwanie to również taka zapowiedź procesu. Mniejszy kaliber, przed wytoczeniem armat. Jednakowoż:

 drogi banku, spytam –  by nie być tobie dłużny:

 wiesz, dlaczego dzwon głośny? bo wewnątrz próżny.  

Leave a comment